poniedziałek, 30 lipca 2012

Witaj stolico Katalonii - przepiękna Barcelono!

Opalone wręcz nagie ciała, Antonio Gaudi i ostry zapach przypraw może każdego przyprawić o zawrót głowy, może nie jest to miasto tak bardzo rozważna i romantyczna jak u Woody`ego Allen`a, ale w takim świetle ukazuje nam się Barcelona. Można spokojnie zwiedzać to zaczarowane miasto i jego zakątki w okresie letnim, ponieważ zawsze można trafić na słoneczną i bardzo upalną pogodę.
Zacznijmy zwiedzanie od najstarszej części miasta, słynna gotycka dzielnica Barri Gotic przyciąga tłumy zwiedzający, dzięki wąskim i malowniczym uliczką. Można tam się wybrać na romantyczną kolacje we dwoje, jak również podziwiać gotycką katedrę św. Eulalii z XIII-XV wieku wraz z jej krużgankiem otoczonym egzotycznymi roślinami oraz nieopodal znajdujące się barcelońskie muzeum, które przedstawia historie miasta począwszy od I w. p.n.e. Jeżeli już mamy dość historii to równie dobrze możemy odpocząć w Parku Güell`a, który swoim centralnym punktem - Salą Kolumnową prowadzi poprzez bajkowy świat ogrodów Antoniego Gaudiego, który zaprojektował park urozmaicając go o liczne rzeźby i ciekawe fontanny. Kataloński inżynier znany jest nam już ze swojego geniusza architektonicznego, zaprojektował secesyjny kościół Sagrada Familia (http://www.art-in-my-soul.blogspot.com/2012/03/katalonski-wdziek-la-sagrada-familia.html).
U wejścia wita nas brama z kutego żelaza połączona równoległymi pawilonami. Wszystkie pawilony mają zakrzywione dachy z barwnymi wieżyczkami na górze pokryte są kolorowymi mozaikami, które tworzą tęczowe wzory. Ale wracając do celu wycieczki po parku Gaudiego wróćmy jeszcze na chwilę do Sali Kolumnowej, która mieści w swoim wnętrzu 86 antycznych kolumn, gdzie na jej pofalowanym dachu mieścił się według artysty teatr gracki. Jeszcze tylko brakuje tam imprezy u Dionizosa... lecz ogromny taras może być idealnym miejscem do odpoczynku i podziwiania panoramy miasta. Całość jest opleciona długą ławą, która przy okazji tworzy gzyms pawilonu. Całokształt wypełniają długie schody składające się z 3 części: pierwsza w kształcie groty, druga to wąż na tle katalońskiej flagi, zaś trzecia to salamandra symbol Plutona, który według mitologii grackiej był uosobieniem płodnych ziem.






Słynny Plac Kataloński (Plaza de Catalunya) jest sercem Barcelona. Jednym z głównych powodów "dlaczego" jest fakt, że przecina główne aleje miasta i wnosi przy nich najlepsze okazy architektoniczne.
Na początku XX wieku ostateczny wygląd i kształt nadał mu Fancisco Nebot. Współcześnie dookoła placu poustawiane są ławki, dwie ogromne fontanny nadają temu miejscu niepowtarzalny nastrój wraz z rzeźbami, które jak można zauważyć na pierwszy rzut oka są pozornie umiejscowione. Ostatnią z nich jest pomnik F. Macia - byłego prezydenta Generalitat (katalońskiego rządu).
Najpopularniejsza aleja Las Ramblas mierzy 1180 metrów długości, zagospodarowana została w XVIII w. na wzór francuskich bulwarów. Wiedzie od placu katalońskiego aż do samego portu. Tutaj toczy się życie szybkie i pełne dynamizmu, na szerokiej promenadzie znajdują się restauracje i kawiarenek na wolnym powietrzu. Trochę to wygląda jak w Paryżu, gdzie można wypić na szybko Latte i kupić świeżą bagietkę z samego rana. Za to port Vell, który zamienił się w centrum rekreacyjno-handlowe przyciąga zakupoholików, smakoszy kuchni z całego świata i milionerów, którzy mają swoje jachty w porcie, a są to prawdziwe cacka.
Jeszcze gratka dla smakoszy sztuki, którym zabraknie sztuki przez duże "S" na wakacjach, Museu Nacional d`Art de Catalunya znajdujące się na wzgórzu Montjuic proponuje dzieła sztuki romańskiej (np. malowidła ścienne z różnorodnych pirenejskich kościołów), zbiory gotyckie i eksponaty z złotego wieku i nudnego baroku oraz sławną kolekcję mebli XIX i XX -wiecznych nie mogą znudzić nikogo.
Myślę, że warto zwiedzić Barcelonę, chociaż by z trzech powodów: po pierwsze, aby zasmakować regionalnej kuchni; po drugie, aby pokręcić się uliczkami miasta, wejść do przypadkowo spotkanych kościołów i muzeów na drodze; a po trzecie, aby się obkupić w różnego rodzaju rzeczy zaczynając od pamiątek, a kończąc na ubraniach.







piątek, 20 lipca 2012

Centrala indywidualistów - Empire State Building

„W Nowym Jorku betonowa dżungla, w której rodzą się sny. Nie ma tu niczego, czego nie mógłbyś zrobić. Teraz jesteś w Nowym Jorku. Te ulice sprawią, że poczujesz się jak nowy (…) – tak śpiewała Alicia Keys o Nowym Yorku i głównej jego dzielnicy, czyli Manhattanie. Gdzie przy Piątej Alei znajduje się widok prowadzący do samego nieba. Tak właśnie przyciąga turystów, biznesmenów i nowojorczyków Empire State Building, który zapiera dech w piersiach i sprawia swoją smukłą sylwetką ogromne wrażenie.


Nazywano go kiedyś "wieżowcem między wojennym", ponieważ zdążył się wznieść przed amerykańskim kryzysem. Powstał w latach 1929-31 , dzięki pomysłowi i projektowi R. H. Shrevego, T. Lamba oraz A. L. Harmona. Miał być przykładem architektonicznym, który przyciąga spojrzenia, wypełnia panoramę miasta i będzie promieniować energią.
Klasyczna fasada budynku utworzona został ze stali, wapna, granitu, aluminium i cegieł. Dzięki temu powstały w rekordowym tempie 58 tygodni 381 metry wysokości, co daje 102 piętra, lecz razem z wieżą masztową, gdzie znajduje się kolejne 30 pięter, pnie się coraz wyżej i mierzy 449 metrów, a ukoronowaniem całego dzieła jest zwieńczenie elegancką iglicą w stylu art deco. Całość kosztowała 41 milionów dolarów, ale najwidoczniej była warta tych pieniędzy. Wieża pełni największą atrakcję turystyczną, iż sekwencje świetlne znajdujące się tam towarzyszą ważnym uroczystością i zmieniają się w zależności od pór roku. Lecz to nie jedyna atrakcja, przecież mamy jeszcze tarasy widokowe na 86 i 102 piętrze, gdzie można podziwiać panoramę miasta, a przy bezchmurnym niebie można podziwiać 4 sąsiednie stany.
We wnętrzu drapacza chmur znajduje się przepiękny marmurowy hol o wysokości 3 metrów, gdzie znajdują się płaszczyzny z 7 cudami świata, a na 8 jest sam wieżowiec.
Jak można oszczędzać? Chyba nie ma idealnego przepisu na to, gdyż każdego roku budynek zużywa 40 mln kWh prądu i ponad 3 mln żarówek, ściąga największą liczbę turystów (110 mln rocznie) i piorunów, ponieważ jest największym manhattańskim piorunochronem. Historie ma długą, prawie jak z filmu. Lubi ściągać pioruny tak jak samobójców, pierwszym był robotnik, który skoczył przed oddaniem budynku do użytku, a ostatnim prawnik. Jeżeli nie możemy odwiedzić miasta, które nigdy nie śpi, to chociaż odwiedźmy Warszawę, gdzie znajduje się Pałac Kultury i Nauki, a jest bardzo podobnym kształtem do ESB.

"Mogę tu zostać i pisać o życiu albo wyjechać i przeżywać własne."
Carrie Bradshaw

R. H. Shreve, T. Lamb, A. L. Harmon; Biurowiec
stal, 1929-1931
Nowy Jork, USA



wtorek, 10 lipca 2012

Michele del Campo - fotorealista z perspektywami

Hiperrealistyczny styl XX wieku zrobił wielki krok do współczesności, w której całkiem nieźle się obronił i pokazał swoją indywidualność i unikatowość oraz precyzyjną rzeczywistość, którą przedstawia. Młody artysta Michele del Campo, który zaprezentował swoją niepowtarzalność w 2004 roku w Galerii Jorge Alcolea w Madrycie stał się sławny. Od tej pory jego prace spotkały się z ogromnym zachwytem publiczności i zaczęły podlegać ocenie krytyków sztuki. Del Campo skończył studia z wyróżnieniem w Wielkiej Brytanii ze specjalizacją ilustracja oraz Madrycie.
Jego ilustracje i grafiki znane są na całym świecie, zwłaszcza z popularnych wystaw w Londynie, Madrycie, Barcelonie, Walencji i Limie. Aż w końcu jego prace doczekały się własnej, prestiżowej londyńskiej galerii Imago Art Gallery.
Jego prace są specyficznym rodzajem komunikatów wiążacych się ze świeżym powiewem wiatru u wybrzeża Morza Śródziemnego. Przypatruje się w niezwykły sposób ludziom, którzy robią zakupy albo ze sobą rozmawiają, by móc to wyrazić mocnym pociągnięciami pędzla oraz soczystymi kolorami na płótnie. Obrazy artysty są kultowe, dlatego można je podziwiać w zbiorach prywatnych jak i wielkich korporacjach.

Oto blog włoskiego artysty, który na bieżąco publikuje, co się dzieje z jego sztuką: http://micheledelcampo.com/

"Film to życie, z którego wymazano plamy nudy."
Alfred Hitchcock

The other girl

Girl with helmet

Girl with binoculars

Legs

Seaside Walk I

Smoking

Two girls reading

The way to darkness

The letter

Entering into the sea