piątek, 27 kwietnia 2012

Kawa + Kreatywność = Prawdziwa Sztuka

Pomysłowość można rozwijać na różne sposoby, ale żeby malować... kawą?! Nie trzeba rozkoszować się jej smakiem i zapachem wystarczy tylko popatrzeć na jej odbijającą się artystyczną kreatywność w małej filiżance, aby powstawały prawdziwe dzieła sztuki.
Art Cafe (Arfe) to technika, która wykorzystuje właśnie kawę zamiast farb do malowania. Hong Yi stała się ostatnio inspirującą sensancją internetu, ponieważ namalowała orginalny portret tajwańskiego aktora i muzyka Jaya Chou. Wystarczyły młodej miłośniczce kawy tylko filiżanki, prześcieradło i KAWA.

Oto 3 fazy tworzenia jej kawowego arcydzieła:



Hong Yi, portret Jaya Chou

Motywy kawowe wykorzystuje także baristka Karen Eland, która stała się słynną artystką parzącą espresso. Tworzy za pomocą kawy reprodukcje najbardziej znanych obrazów na świecie. Wystarczy się uśmiechnąć do pani Eland żeby mieć np. "Dziewczynę z perłą" Vermeera.

Karen Eland, Dziewczyna z perłą


W tej technice również świetnie czują się państwo Angela Sarkel-Saur i Andrew Saur, którzy kawy używają zamiast akwareli, co pozwaliło im uzyskać subtelne odcienie brązu w każdym ich dziele.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ten temat polecam genialnego moim skromnym zdaniem bloga: www.coffee-art.com/blog/
Miłego czytania :)

"Kawa musi być gorąca jak piekło, czarna jak diabeł, czysta jak anioł, słodka jak miłość."
Charles-Maurice de Talleyrand

Dzieła państwa Saur:

With a Wink

Coffee Mosaic

Kaffee Telemark

Nordic Shadow Play

A walk in the rain

Must Have Coffee

Rose

Warmth

Nordic Sunrise

piątek, 20 kwietnia 2012

Kocha, tęskni, czeka

Intensywność, oryginalność i erupcja twórczości składają się na ekspresywność artystyczną, która może być wyznacznikiem dla następnych twórców. Właśnie taki był Vincenty van Gogh. Może właśnie najlepszy swój okres artystyczny malarz przeżywał w Arles, gdzie przez jakieś czas mieszkał w "Żółtym Domu", gdzie chciał zorganizować najlepszą bohemę artystyczną swoich czasów.
Poprzez zafascynowanie twórczością Dickensa van Gogh nieożywionym przedmiotom nadawał cechy istot żywych. Dlatego jego malarstwo było ujściem dla silnych emocji oraz pozyskaniem duchowej energii.
"Żółte krzesło", o którym dzisiaj mowa eksponuje swoją ekspresywność, dzięki liniom i intensywnym barwą. Jest to symbol ogólnej prawdy. Nutka jaskrawej, promiennej żółci staje się kolorem nadziei, słońca i optymizmu, które tkwi w tym przedmiocie. Błękitne kontury wyróżniają się od bijącego blasku żółci i dodają całości głębie oraz powodują wrażenie efektu trójwymiarowości.
Mimo że krzesło jest na pierwszym planie to nie zapomnijmy o istotnych elementach drugoplanowych tj.: kiełkujące cebulki są symbolem nowej idei, położona fajka artysty na wiklinowym siedzeniu sprawia, że obraz jest jeszcze dziwniejszy dla odbiorcy niż dotychczas oraz o tym, że artysta jest obecny właśnie w tym detalu swojego obrazu, zaś swoistym tłem całości są terakotowe płytki na podłodze, które zostały namalowane grubymi pociągnięciami pędzla. Ten prosty i bezpretensjonalny obraz chce pokazać proste życie biednych ludzi.
Całość igra całkowicie harmonijnie z kolorem i światłem oraz jest idealnym wzorcem do naśladowania. W końcu dopiero po jego śmierci został najbardziej uznanym i podziwianym artystą, a jego obraz jest najgłośniej i najbardziej entuzjastycznie krytykowany przez recenzentów.

"Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie."
Seneka Starszy

Vincent vn Gogh, Żółte krzesło
olej na płótnie, 1888
Tate Gallery, Londyn

wtorek, 17 kwietnia 2012

"Prawdziwa architektura jest rzeźbiarstwem" - Partenon


Dawno, dawno temu na szczycie Akropolu w Atenach powstał Partenon według planów greckiego architekta Iktinosa i przedsiębiorcy budowlanego Kallikratesa, którzy postanowili wybudować budowlę tak "czystą" estetycznie i podporządkowaną porządkowi dorynckiemu jakiej jeszcze świat na swojej ziemi nie posiadł, a w środku swoim empirycznym pięknem umysłu zawstydzi każdego nieskazitelna bogini - Atena Partenos.
Tak mógłby zaczynać się mit o powstaniu doskonałej i eleganckiej świątni doryckiej znajdującej się w samym sercu Aten. Partenon tworzy czterdzieści sześć kolumn ciosanych z kamienia stojących na stylobatach. Podpory całej budowli tworzą krańcowe kolumny, które są o większej średnicy od pozostałych i lekko nachylają się skośnie w kierunku centrum świątyni. Białe fryzy i portyki podzielone są na elementy dekoracyjne pokryte rzeźbami i tryglifami. Najbardziej znany jest fryz partenoński, który ukazuje sceny procesji ateńskich wojowników, walki między bogami i postaciami mitycznymi oraz oblężenie Troi. Jego wschodnia strona ukazuje narodziny Ateny, a zachodni spór między Ateną a Posejdonem o panowanie nad Atenami.
Nieziemska Atena Partenos, czyli słynna Atena - Dziewica powstała w 447-438 p.n.e pod dłutem Fidiasza. Stojąca pełna majestatu bogini ubrana jest w luźne szaty bez rękawów spięta na ramionach metalowymi spinkami, wygląda jak wytworna suknia znanego projektanta z jego najnowszej kolekcji wiosna/lato. I na dodatek z letnim akcentem na stopach, które odziane są w  sandały. W prawej dłoni trzyma figurkę Nike, która symbolizuje zwycięswa odnoszone w bitwach, zaś w lewej trzyma włócznię i tarczę. Na jej hełmie prezentuje dumnie Meduzę otoczoną po bokach dwoma sfinksami. Posąg ma 12,8m wysokości i jest pokryty płatkami złota i kości słoniowej. Oświetlające ją wschodzące słońce w naos, gdzie jest jej honorowe miejsce i najważniejsze w całej świątyni wpadające przez centralne drzwi wychodzące na wschód. Orginalne arcydzieło Fidiasza najprawdopodobniej spłoneło w pożarze w V w. n.e., ale bardzo możliwe jest również wersja, że wcześniej została wywieziona do Konstantynopola. Nie martwmy się o boginię mądrości i sprawiedliwości całkiem nieźle poradzili sobie inny artyście z odtworzeniem jej rekonstukcji. Choć inny los spotkał marmury Elgina, niby zostały uratowane przez lorda Thomasa Elgina, ale też zostały bardzo zniszczone to ciągle pozostają w Londynie i pewnie już nigdy nie wrócą do Pantenonu.
Świątynia składa się z wcześniej wspomnianego naos, które jest zaszczytnym miejscem oraz opistodomos, które pełniło rolę skarbca. Znajdowało się na tyłach budowli, otwarte z przodu kolumnadami i zamknięte po bokach ścianami z przepięknymi pilastrami (płaskimi filarami) tworzyło jednolitą całość ze świątynią.
Budowla w architekturze zachodniej służy jako wyidealizowanie społeczeństwa obywatelskiego. Tylko nie wiem czy miało to poprawić moralnie społeczeństwo czy raczej pokazać doskonałość narodu?!

Iktionos i Kallikrates, Świątynia
Kamień i marmur pentelicki, 447-432 p.n.e
Ateny, Grecja



Marmury Elgina

Atena Partenos

niedziela, 15 kwietnia 2012

Ratujmy dziedzictwo kulturowe - RATUJMY MOZAIKI!

Chce Was zachęcić do popierania akcji "Ratujemy Mozaiki", aby zwrócić uwage społeczeństwa jak szybko na naszych oczach niszczeją miejskie dzieła sztuki, które pokrywają stare kamienice, sklepy, przejścia podziemne i kawiarnie. Dobrodziejstwem kultury jest wszystko co nasz otacza, dlatego powinniśmy chronić zabytki przed wandalami, złodziejami, a przede wszystkim przed upływem czasu i budowlańcami, którzy wyburzają te miejsca, w których znajdują się mozaiki. Oni są największym wrogiem tych małych arcydzieł.
Zachwycające, różnobarwne kafelki, które składają się w interesujący kolaż pewnie zna każdy. Ja pamiętam z dzieciństwa powojenną kamienicę, której elewacja frontowa była wykończona kolorowym, rozbitym szkłem. Całość robiła niezłą robotę w połączeniu z witrażowymi oknami w korytarzu.
Mam nadzieję, że Was zachęciłam do poparcia tego typu akcji, jeśli chcecie dowiedzieć się więcej wejdźcie na stronę www.ratujemymozaiki.com

Oto kilka warszawsko-miejskich dzieł sztuki:

Z. Brodawski i K. Pniakowski, mozaika szklana
Biurowiec firmy BUMAR, wnętrze budynku, 1967

K. Gąsiorowski, mozaika ze szkła, ceramiki, kamienia, masy plastycznej i metalu
Uniwersytet Medyczny, wnętrze budynku, 1971

K. i J. Henisz oraz B. Książek, mozaika ceramiczna
Obiekt wolnostojący, 1967

R. Artymowski, mozaika ceramiczna
Dom Przedpogrzebowy przy Cmentarzu Wojskowym, wnętrze budynku - ściana ołtarzowa, 1971

Autor nieznany, mozaika z odpadów szklanych
Teatr Kapitol, zewnętrzna ściana, 1980

Autor nieznany, mozaika kamienna
Syreni Śpiew ul Szara, wnętrze kamienicy

D. Duszniak, mozaika ceramiczna
Sklep myśliwski ul Krucza, wnętrze sklepu

G. Rechowicz, mozaika z płytek ceramicznych, kamienia, odpadów szklanych
Szkoła Rzemiosł ul. Felińskiego, fresk, 1968

czwartek, 12 kwietnia 2012

Cacka warte swojej ceny

Czy warto zainwestować w najdroższy obraz świata? Hmm… zawsze może ozdobić nasze skromne wnętrze swoim „bogatym płótnem”. Przecież ludzie i tak zainwestują we wszystko, co jest modne, choć wcale nie musi być tego warte, aż tyle pieniędzy. Wiem, że prawie wszyscy cenią sobie dobrą sztukę pod każdą postacią nawet płacą za bilet do kina każdy oczekuje, że film będzie warty zainwestowanych pieniędzy w bilet, ale cóż począć z płótnem, którego wartość szacuje się na drobne kilkanaście milionów dolarów z tym bywa różnie. Jeśli nie masz co zrobić z nadmiarem pieniędzy, a nie chce się podzielić z innymi – ZAINWESTUJ W TWÓRCZOŚĆ ARTYSTYCZNĄ! Ale nie bądźmy egoistami dajmy też inny pooglądać... sztukę. Koneser sztuki cieszy się z upolowanych tanim kosztem na licytacjach obrazów, ale czy dla zwykłego człowieka ma jakieś znaczenie czy będzie mieć van Gogha na ścianie czy innego tam artystę skoro nie ma na ten temat zielonego pojęcia. Wydaje mi się, że na odbiorcę działa to co jest na tym obrazie, a nie artysta który go namalował.
Zacznijmy od słynnej "Rzezi niewiniątek", która pochodzi z czasów nudnego i mozolnego baroku i jest najstarszym, a zarazem najdroższym dziełem pana Rubensa. Podążając dalej mamy do czynienia z Adele, ale nie z tą słynną piosenkarką, która wyśpiewuje mieszanki soulu i popu, ale z Adele Bloch-Bauer I i II Klimta, która przepełniona jest subtelnością i seksownością. Artyście mnóstwo czasu zajęło sportretowanie oto tej damy, ale też mnóstwo pochłonęło farby i najdroższego kruszca, czyli złota. Ekscentryczny Picasso też ma swoje najdroższe dzieło jest nim "Chłopiec z fajką", który wygląda bardzo wiosennie i upodobniony jest do dziewczynki w wianku. W końcu to obraz z "różowego okresu" twórcy. Artysta również może poszczycić się dość abstrakcyjnym i trudnym do interpretacji dziełem pt. "Akt, zielone liście i popiersie" też całkiem nieźle poradził sobie na aukcji, mimo że nie był pokazywany na światło dzienne od 1961 roku. Zaś za "okresu błękitnego" powstało dzieło "Małżeństwo Pierretta", które było w tamtym czasie oczyszczeniem dla duszy malarza ze względu na biedę i dużą liczbę samobójstw w światku artystycznym. Bajkowy pejzaż opiewający w faliste kreski był idealny dziełem do zdobycia za sprawą zakręconego podpisu van Gogh`a, a mowa o "Polu Pszenicy z Cyprysami". Z kolei "Irysy" były ostatnią prostą do śmierci samobójczej, one charakteryzują się brakiem napięcia ze strony artysty i stylizowane są na sztukę japońską. Obraz wnosi barwny świat w zagmatwane życie malarza. Surrealistyczny "Tryptyk" Francis`ka Bacon`ego (pseudonim "samouk") jest najbardziej znanym brytyjskim dziełem oraz najnowszym dziełem na liście "NAJDROŻSZYCH". Cieszący się wciąż dużą popularnością Andy Warhol poszedł na łatwiznę i po raz kolejny zrobił z kopii kilku zdjęć majstersztyk w postaci "Ośmiu Elivisów", który wyceniono na 100 milionów dolarów. Kolaż Pollocka "No. 5" wygrywa cały ten ranking, jest najjaśniejszą gwiazdą w historii sztuki. Dzieło w żaden sposób nie jest do podrobienia, co sprawia że jest unikatowe.
Warto? Chyba nie, są ważniejsze w życiu rzeczy niż nieskromne obrazy, które tylko ozdabiają ściany domu. Lepiej niech ozdabiają ściany sławnych muzeów niż zwykłe mieszkania w blokach z wielkiej płyty. Jeśli nie mamy co zrobić z tą sumą pieniędzmi ulokujmy je w akcjach i obligacjach.
Oto dzieła opisane powyżej:


Pablo Picasso, Małżeństwo Pierretta, 1905
49,3 mln dolarów

Vincent van Gogh, Irysy, 1889
53,9 mln dolarów

Vincent van Gogh, Pole pszenicy z cyprysami, 1889
57 mln dolarów

Peter Paul Rubens, Rzeź Niewiniątek, 1611
76,6 mln dolarów

Francis Bacon, Tryptyk, 1976
86,3 mln dolarów


Gustav Klimt, Adele Bloch-Bauer II, 1912
87,9 mln dolarów


Andy Warhol, Osiem Elvisów, 1963
100 mln dolarów
Pablo Picasso, Chłopiec z fajką, 1905
104,2 mln dolarów

Pablo Picasso, Akt, zielone liście, popiersie, 1932
106,5 mln dolarów

Gustav Klimt, Adele Bloch-Bauer I, 1907
135 mln dolarów

Jackson Pollock, No. 5, 1948
140 mln dolarów

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Śmierć - niejedno ma oblicze

Każdy, a przynajmniej większość chce umrzeć tak szybko jak tylko się da. Najlepiej bez bólu, rodziny i zbędnych ceregieli. Może samotność w tych ostatnich chwilach jest czymś dobrym, z nikim nie trzeba się żegnać, mówić że było super spędzać z nim czas tylko po prostu odejść w zapomnienie. Cierpienie dla bliskich jest czymś gorszym niż sama śmierć, w końcu z cierpieniem i żalem żyje się przez lata. Pełno nie wyjaśnionych spraw, sytuacji, wypominanie zbędnych rzeczy jest nikomu są do szczęścia nie potrzebne. Nie trzeba umrzeć fizycznie, wystrarczy co krok umierać psychicznie ranionym przez otoczenie.
Właśnie takie są pracę Zdzisława Beksińskiego o zapomnianych istotach, którym nie jest potrzebna śmierć, ale brak przeszkód na drodze do szczęścia. Czasem trudno się odnaleźć, kiedy świat jest przeciwko Tobie i mimo starań i dobrych chęci nic nie wychodzi.
Skulone postacie, bez twarzy, anonimowe i zapomniane przez świat prezentują dziki socrealizm przeplatający ekspresyjne piękno duszy człowieka. W końcu pół abstrakcyjne rysunki mogą przykuwać uwagę odbiorcy, ponieważ atmosfera, w której artysta znęca się nad żywą osobą, bo chce ukazać jej słabości, strach, ból i rozpacz jest realna w naszej rzeczywistości. Tak najszybciej można trafić do odbiorcy, gdyż można dopisać sobie dowolną interpretacje historii z życia.  Postacie często są zniewolone, zakneblowane, choć to nie zmienia faktu, że są wizjonerskie, fantazyjne i mają to coś. Czasem mogą to być rozpadające się zwłoki, ale mające ze sobą silną wieź psychiczną, która ciągle je łączy. Niektóre zaś mają znaczenia czysto symboliczne, przepełnione patosem, tajemniczymi treściami oraz obawiające się zbliżającej katastrofy i klęski.

"Ludzka dusza
jest jak tęcza nad przepaścią,
jak całe życie znika.
I taki wielki żal
jakby zgasła czyjaś miłość
– tych co zostali
przenika."
Marek Skwarnicki

Oto kilka efektownych i niesamowitych obrazów Beksińskiego:







niedziela, 1 kwietnia 2012

Powiew wiosny - "Narodziny Wenus"

Narodziny pięknej, zniewalającej i olśniewajacej Wensus utożsamianej z grecką Afrodytą zauroczą każdego od pierwszej chwili, ponieważ kwiecień jest miesiącem miłości przynajmniej według Rzymian. Naga, długowłosa bogini stoi w ogromnej muszli, którą oplatają fale morskie. Od razu widać lekkie kolory, płynne i giętkie linie faliste, które są charakterystyczne dla włoskiego malarza. W końcu to on potrafi pokazać uczucia i wewnętrzne przeżycia przedstawiwanych osób.
Po lewej stronie widzimy splecioną parę, jest to Zefir trzymający w swoich objęciach małżonkę Chloris. Zefir w mitologii jest bogiem wiartu wschodniego i zawsze przynosi wilgotną wiosnę, zaś jego żona Chloris jest boginią roślin i kwiatów oraz subtelną nimfą, która za pomocą mężowskiego wiartu rozsypuje kwiaty. 
Dumna kobieta podająca Wenus płaszcz, jest jedną z Hór, które symbolizują pory roku. Zwykle roześmiane Hory cechują  szaty oplecione kwiatami, kłosami zbóż i kiściami owoców. Hora wiosenna jest przepasana girlandą z róż, a na jej szyi wisi wieniec z mirtu, symbolizujący płodność.
Kompozycja dzieła jest zamknięta, nieskomplikowana prezentująca pedantyczne detale, delikatne światłocienie sprawiają wrażenie nasycenia wielorakich wiosennych barw.
W końcu to pełna wdzięku Simonetta Cattaneo Vespucci została sportretowana jako Wenus i pozowała tylko Botticelli`emu, którego oczarowała do granic możliwości. Można rzecz, że Simonett jest boginią piękności ze względu na nieasymetryczne piękno ujęte w sposób nie zauważalny dla odbiorcy. Obraz został namalowany 9 lat po śmierci kobiety, a życzeniem artysty było spocząć po swojej śmierci u jej stóp.
Kochajmy i bądźmy kochani, mimo że za oknem szaleją zwariowane śnieżynki, chociaż mamy już kwiecień to miejmy otwarte serca na miłość!

"Prawdziwie pokochać można tylko to, co stoi wyżej od nas: kobietę, która niewoli nas swoją urodą, temperamentem i siłą woli."
Leopold van Sacher-Masoch

Sandro Botticelli, Narodziny Wenus
tempera na płótnie, 1484-1486
Galeria Uffizi, Florencja